sobota, 29 listopada 2008

Pierniczę

Uffff naprodukowałam troszkę pierników; na zdjęciu ciut więcej niż połowa, wyszło w sumie 100szt. Piekłam pierniczki pierwszy raz, jestem zadowolona choc może troszkę za dużo przypraw dałam. Pachnie w domu pięęęknie! Taaak, teraz czuje, że ida Święta....Pierniczki dość duże ale i choinka będzie spora wiec nie chciałam by zginęły pomiędzy gałązkami.
Te serduszka z cyferkami zawisły przed chwilą nad kominkiem na girlandzie jako forma kalendarza adwentowego. Reszta pierników leżakuje i czeka na zawieszenie na choince.


P.S. A w radiowej Trójce 1400 wydanie Listy Przebojów!! Oj dzieje się dziś! http://www.polskieradio.pl/sluchaj/play.aspx?p=r3

Szkoda, że nia ma już Niedźwiedzia, ale Baron też daje radę. Lista istnieje dla mnie odkąd pamiętam!!! Pamiętam jak z uchem przyklejonym do radiomagnetofonu nagrywałam poszczególne utwory a nawet całe Listy na kaseciaku. Wtedy (koniec podstawówki, liceum) muzyka odgrywała dla mnie bardzo wielką rolę i nadal jest ważna ale już nie tak jak kiedyś; brak czasu, praca, codziennośc..Echhh..Choć ostatnio znacznie mniej słucham Listy, to jednak pozostałam wierną słuchaczką Trójki i z niecierpliwością już czekam na coroczną licytacje Kuby Strzyczkowskiego na rzecz Rodzinnych Domów Dziecka. I wówczas czuje Święta tuż, tuż!!!

"…krok po kroku, krok po kroczku idą Świeta…"

piątek, 28 listopada 2008

Gwiazdki

Zrobiłam białe gwiazdki na choinkę wg przepisu z bloga http://chatkawogrodzie.blox.pl/html ; proste, pomysłowe, fajna zabawa:) (dziękuje za pomysł!!!). Jeszcze co najmniej jedną taką porcję muszę zrobić.
Jutro przystępuję do pieczenia pierniczków: ciasto leżakuje już jakiś czas więć pora na zabawę foremkami i lukrowanie. To niemal powrót do dzieciństwa:)
Echhh uwielbiam ten przedświąteczny czas!!!


środa, 26 listopada 2008

BĘDZIE GRINGO!!!:-))))

I okazuje się, że nasza Majeczka ma ... siusiaka!!!:)))
No to zaczynamy od nowa poszukiwanie imienia....

("Mikołaj" ściągnięty z netu, nie pamietam skąd ale jest czadowy!)

sobota, 22 listopada 2008

Szafa dla Conchity:)

Bardzo proszę, fotki na życzenie Conchity:) Przepraszam za te tobołki na szafie (granatowy i czarny) to kaski motocyklowe czekają na nowy sezon; nie chciało mi sie wdrapywać i ich ściągać.


A swoją drogą czy ktoś wie w jakich latach takie szafy były produkowane? Nie znam się absolutnie na tym a ciekawam.
Szafę oraz taki oto regalik(?jak to nazwać?) dostaliśmy od starszych państwa 2lata temu. W komplecie było jeszcze lustro przymocowane do tej podstawy w solidnej, grubej ramie, niestety akurat lustra nie dostaliśmy...Szkoda, że zostało to zdekompletowane ale darowanemu koniowi... I tak sie cieszę z tych nabytków. Na pewno wymagają renowacji, zwłaszcza ten regalik, ale to może kiedyś, jak sie znajdą jakieś wolne pieniądze...(marzenia ściętej głowy...:-))
Zastanawiam sie jednak nad zmianą choćby tylko uchwytów, ale jeszcze nic nie wpadło mi takiego w oczy, co byłoby idealne.


I to prawie cały hol, przedpokój czy też sień:) Zwał jak zwał. Belki zamocowane a żyradnola jak nie było tak nie ma...
Aaaa i nadal myśle co zrobić z butami akurat używanymi, które obecnie stoją przy lustrze ale nie podoba mi się, że je przysłaniają. Musze wymyśleć cos innego.

piątek, 21 listopada 2008

Frezje w wazonie a za oknem śnieg...

Dostałam dziś od K. taką piękną wiązankę frezji. Bez okazji. Z miłości:D
Zapach roznosi się cudowny....

Wolę taką wiązankę kwiatów niż gotowe bukiety, które są różnej urody....Tak jest sielsko i naturalnie:)

czwartek, 20 listopada 2008

Krzesła

Dostałam 2 takie krzesła.
Jak widać wymagały renowacji, zwłaszcza siedzisko. Odnowiłam jak umiałam; jestem całkowitym "lajkonikiem" :) w tej dziedzinie, ale wydaje mi się, że nie wyszło źle.
Sąsiedzi mieli chyba niezły ubaw jak mnie widzieli na tarasie w masce zrobionej ze zwiniętych ręczników, by nie wdychać oparów:)


Narazie krzesła wylądowały w piwnicy, bo mimo iż już ponad tydzień wietrzyły się na tarasie, ciągle czuje smród chemii. Muszą więc poczekać nim staną w przedpokoju albo aż minie mi wrażliwość na zapachy, albo aż wywietrzeją

wtorek, 18 listopada 2008

Ogień

Zimne dni uwielbiam z jednego powodu; możemy siedzieć przy kominku. To była najlepsza inwestycja w naszym domu!
Jest w nim coś pierwotnego; mogę siedzieć i godzinami patrzeć na igrające płomienie. Magia. Działa na mnie błogo, uspokaja.
Ogień, książka, lampka wina, K. obok - niemal jak SPA!:)

poniedziałek, 17 listopada 2008

"Wszystko czerwone"

Zmieniłam kolory w salonie, bo tamte zielenie stanowczo zbyt wiosenno-letnie były.
Kupiłam świece, pled za 13zł w Ikei, uszyłam poszewki na poduchy, przyozdobiłam znowu koronkami i oko me się raduje:)
Dlaczego kobiety tak kochają zmiany? Mała rzecz a cieszy...:)

Boki foteli nadal nie pomalowane... Zajmowałam sie szlifowaniem krzeseł, a teraz zimno na balkonie...Muszą jeszcze trochę wytrzymać.




P.S."Wszystko czerwone " - moja ulubiona książka Chmielewskiej. Tak jakoś mi sie skojażyło:)

sobota, 15 listopada 2008

kreatywnie na L4

Powinnam odpoczywać, spacerować, leżeć...Dopiero kilka dni zwolnienia mija a ja nie mogę usiedzieć; po chwili zaczyna mnie nosić. Dziś jednak przesadziłam, skończyło się bólem; uspokajam się od natychmiast choć nie wiem jak sobie radzić z energią, która roznosi. Od leżenia tylko pomysły do głowy przychodzą, które trzeba natychmiast zrealizować:)
Doszłam do wniosku, że czas zmienić wianek jesienny i przystroić zimowo. 10minut pracy i oto efekt.

I z szerszej perspektywy:

piątek, 14 listopada 2008

Śpiewak

Atmosfera przedświąteczna włąściwie już zaczęła się....Muszę zacząć myśleć o prezentach a tu pustka w głowie...
Skoro Święta to anioły; mam ich w domu kilka, muszę je kiedyś ofocić. Ten jest moim ulubionym i największym. Choć inne anioły eksponuję bardziej właśnie na okres Świąt, Śpiewak ma swoje całoroczne honorowe miejsce na kominku:) Słodki jest!:D


czwartek, 13 listopada 2008

16tydzień4dni

Od dziś jestem na L4:(((
A planowałam pracować najdłużej jak się da!:( Plany...tiaaa...
Baaardzo się przestraszyłam, ale K. pociesza mnie, że jak będe brać leki oraz wyraźnie zwolnie tempo to macica się uspokoi....Oby ....
Cała reszta przestała mieć znaczenie

wtorek, 11 listopada 2008

Błogi dzień...

Dawno nie byliśmy na jednodniowym wypadzie Dokądkolwiek z powodu pracy K. Uwielbiamy jeździć autem, śmiejemy sie, że uprawiamy turystykę samochodową:) Postanowiliśmy wykorzystać piękną pogodę oraz wolny czas i wybrać sie gdzieś.

Spodobał mi się kościół w Trestnie, o którym pisała Sara z http://personalbreslau.blogspot.com/
Postanowiłam go zobaczyć i wyruszyliśmy na wycieczkę. Saro miałaś rację: kościół jest przeuroczy! Jego urody naprawdę nie oddają zdjęcia; cudowna dzwonnica, piękne okna, zadbany ogródek. Przyjemnie tam, cicho i spokojnie.



Pies też skorzystał z uroków pogody i mógł zrobić to co kocha najbardziej: pływać i aportować. Co prawda śmierdziało potem w aucie mokrym niedźwiedziem :D, ale ważne że Fred szczęśliwy a my z nim



K.-fan motocykli, właściciel turystycznej Hondy, odkrył tor motocrossowy i teraz intensywnie myśli jak mnie przekonać do zakupu KTMa...:) I tak od 8lat....:)

Bardzo miły to był dzień...Spokojny, leniwy....A ja po kilku latach sięgnęłam po tomik wierszy Twardowskiego i odkrywam je na nowo...

Naprawdę szkoda, że dziś się już kończy...

"Rachunek dla dorosłego"

Jak daleko odszedłeś
od prostego kubka z jednym uchem
od starego stołu ze zwykłą ceratą
od wzruszenia nie na niby
od sensu
od podziwu nad światem
od tego co nagie a nie rozebrane
od tego co wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska
od tajemnicy nie wykładanej na talerz
od matki która patrzyła w oczy żebys nie kłamał
od pacierza
od Polski z raną

ty stary koniu

Jan Twardowski


P.S. Zygocactus (grudnik) kwitnie jak szalony miesiąc wcześniej niż powinien

poniedziałek, 10 listopada 2008

Podkładki

Właśnie wróciłam z PLUSa ze zdobyczą w postaci podkładek świątecznych z filcu za 2 zł!!!!
Wczoraj gościliśmy sąsiadów i przy domowej roboty winku (ja przy soczku...) rozprawialiśmy o drobiazgach. A. podzieliła się wiadomością, że nasz osiedlowy sklep PLUS (w którym nigdy wcześniej nie byłam:)) jest dziś zamykany i w związku z tym zapowiedziano ostateczną wyprzedaż. Postanowiłam tam dziś zajżeć bez wielkich nadzieji na Zdobycze. Moje zainteresowanie skończyło się tam na tych podkładkach. Bardzo mi sie podobają; filc porządny, gruby no i będzie pasował do wystroju światecznego, bo coś mi sie klimaty sielsko-wiejskie kołaczą po głowie...(Choć to akurat może się jeszcze zmienić...:))


sobota, 8 listopada 2008

Poduchy

Zapragnęłam mieć koronkowe poduchy, ale oczywiście uznałam, że chwilowo nie zakupie bo są ważniejsze wydatki. Tak za mną jednak "chodziły", że złapałam za materiał, uszyłam poszewki i wygrzebałam z szafy serwety szydełkowe. Najpierw poduchy leżały na sofie z koronkami jedynie narzuconymi aż dzis w końcu znalazłam trochę czasu i je przyszyłam (czytaj: nie zasnęłam i mogłam coś zrobić:))
Z efektu i swej gospodarności :D jestem zadowlona. Zdjęcia jakieś żółtawe, ale średni ze mnie fotograf a szaruga za oknem nie sprzyja fotografowaniu.

W woreczku płatki kwiatów zbierane latem i suszone a potem zlane olejkiem. Woreczek przyozdobiłam decoupagem. Musze sobie ich uszyc wiecej, ten ma jakies 2 lata i ostał mi się jedyny, pozostałe się rozeszły:)

Z wycieczki po lesie przytargałam troszkę mchu i na szybko przyozdobiłam stół w przedpokoju.


P.S. Zgłaszają sie do nas (w pracy) ludzie, którzy na siłę póbują uczyć swoje 3letnie dzieci języka obcego...Mam bardzo negatywne odczucia; z każdym zgłoszeniem, nauczona już doświadczeniem, wiem że skończy sie to wielkim płaczem bądź w najlepszym wypadku stresem dziecka...Czy ludzie powariowali??? Toż to dzieciaczki , które ledwie co mówią w ojczystym języku , boją sie/krępują obcej pani lektor choćby stawała na rzęsach.... Rozumiem nauczanie 5,6 latków ale 3latka??? Za każdym razem konczy sie to katastrofą. Czy to niespełnione ambicje rodziców? Czy powodują nimi pozytywne pobudki? Ale jeśli tak to gdzie jest granica wyścigu szczurów?

czwartek, 6 listopada 2008

Lustro

W naszej sypialni stoi lustro po Pradziadkach ze strony Mamy. Pradziadkowie z dziećmi przyjechali z tzw Centrali na Ziemie Odzyskane; zamieszkali w domu po Niemcach, w którym było wiele pieknych przedmiotów. Babcia opowiada o księgozbiorach, którymi palono w piecach, etażerkach , które spotkał podobny los....Żal mi serce ściska gdy sobie o tym myśle. Ale to działo sie przecież codziennie wówczas na polskiej wsi....Z domu Prababci pamietam jeszcze piękny zegar, wielki jak to lustro, którego niestety babci nie udało sie uratować przed Jej bratem, który odsprzedł go komuś za pół litra....:(

Ciesze sie, że mam choć to lustro; było w opłakanym stanie, ale po odrestaurowaniu prezentuje sie godnie.



wtorek, 4 listopada 2008

Belki-premiera:)

Oto nasze wyczekane belki rustykalne w przedpokoju niedługo po zamontowaniu; widać jeszcze kliny podtrzymujące, no i foty na szybko robione więc jakość średnia i otoczenie też nie do końca uporządkowane. Zwisające kable doczekają się mam nadzieję już niedługo oświetlenia.
Wchodząc do domu odczuwamy teraz optyczne obniżenie sufitu, ale polepszyło to proporcje pomieszczenia (tak mi się wydaje...)

Belki dość szerokie bo 20cm, długie na 2.4m, są rozstawione w równych odległościach od siebie choc wygladaja tutaj jakby tak nie było:)


Jak juz kupie lampy to postaram sie zrobić ładniejsze zdjęcia:)

poniedziałek, 3 listopada 2008

metafora...:)

Fred wygląda tu na wykończonego jak ja po minionym weekendzie...Było baaardzo przyjemnie ale padam. Pomimo, że dopiero 21h idę spać...

P.S. Wnioski poweekendowe: muszę wziąść się za porządne odświeżanie i szlifowanie angielskiego. Samym niemieckim (choćby nie wiem jak dobrym) już nic nie zdziałam! (Może publiczna deklaracja mnie zmotywuje, hehe)