Znacie ten ból?Utyracie się jak dzikie osły a efekty słabe? Ja własnie tak miałam ostatnio: wymiana kuchennego okna oraz łazienkowego równała się porządkom jak przy remoncie generalnym. Zwłaszcza kuchnia zasyfiona, bo pył wdarł się wszędzie, czyli i do szafek kuchennych i do salonu, jako że brak drzwi oddzielających oba pomieszczenia. Nasprzątałam sie bardzo, a zmian właściwie nie widać...:))) Na koniec złapałam -chyba nastrojona optymistycznie przez słońce- zielone zasłonki i dopiero potem spojżałam, że mam mocno wiosenną kuchnię tej jesieni :) .Nie miałam juz ochoty na jakiekolwiek ruchy więc tak na razie zostało. Działo sie to niedawno i dojrzewam pomału jednak do zmiany na coś bardziej jesiennego, gdy tymczsem historia właściwie powtórzyła się...Znowu nastrojona przez słońce ruszyłam przedwczoraj do ogrodu grabić liście z 2 orzechów. Kto miał do czynienia z tymi drzewami, wie ile liści produkuja.... Poświęciłam 1,5h ostrego tyrania popołudniem na zamiecenie podjazdu, ścieżek, trawnika. I wiecie co? Rano wychodzę i ręce mi opadły: widok niemal identyczny z tym zanim zaczełam grabic....Rzuciłam tylko kilka bluzgów pod nosem o złotej jesieni i przypomniałam sobie za co tej cholery najbardziej nie lubie. :) Jak czytam na blogach jaka wspaniała i romantyczna jest jesień to ja pałam niezrozumieniem i czekam na wiosnę!
P.s. zbieram chętnych do grabienia ogrodu:)