sobota, 13 lutego 2010

Czasem mam tak, że zupełnie nic mi się nie chce a za kilka dni robota pali się w rękach...i tak też było przedwczoraj. Właściwie jednego dnia zrobiłam kilka rzeczy, kolejną- której jeszcze nie pokażę - zaczęłam, ale chwilowo z braku czasu już czeka. Najpierw wyciągnęłam osłonkę kwiatową z wikliny, którą postanowiłam przerobić po pozbyciu się kwiecia na kosz na rozprzestrzeniające się po salonie zabawki Miśka. Materiały dodatkowe to farba do pomalowania oczywiście na biało, kocyk letni Michała(za 6zł ikea, chyba muszę kupić nowy...:)) z którego powstało wnętrze, kawałek tasiemki na wykończenie no i jestDenerwowała mnie puszka na karmę psa swoimi żółtymi reklamowymi barwami; uszyłam jej ubranko i teraz wpasowała się w kolory kuchni gdzie jej miejsce Szukając wieczorem czegoś wśród farb i pędzli wpadło mi przypadkiem w ręce medium do świec i od razu postanowiłam je użyć; w ciągu 5minut powstała taka nutowa: 

A skoro już w temacie decu jestem; chyba Wam nie pokazywałam podkładki pod myszkę, która była reklamówką mojego eks-banku, tak czy owak ochydna. Teraz prezentuje się znacznie milej dla oka a też pracy przy niej było chwilkę.

Widzieliście jak Adam wygrał srebro????!!!Ja zupełnie nienarciarska jestem ale tak chciałam, żeby zdobył medal na igrzyskach właśnie!!! Tak się cieszyłam, że aż mi się łza w oku zakręciła, a że Michał jeszcze nie spał, to sobie krzyczeliśmy: leć nasz mały wojowniku, leeeeeeć!!!!!! :DDDD No i jest!!!Super!!!:D

Miłego wieczoru!

wtorek, 9 lutego 2010

robótkowo

Pogoda za oknem nastraja mnie do dziergania....i tak zrobiłam sobie szalo-etole, można się nią obszernie omotać, bo spora wyszła. 

Mój model kombinuje co by tu z tym czymś zrobić...:Wygląda to tak:A tak mniej więcej na mnie; choć zdjęcie kiepskie coś tam widać...W ruch poszło również szydełko i zrobiłam sporych rozmiarów(prawie 50cm średnicy) kosz na zimowe kurtki, szaliki itp Michała. Jest dość sztywny i dobrze pełni swoją rolę.

Blog robótkowy mi się robi, che che:)

Wczoraj upiekłam chałkę, która już była zniknęła...Biorę się zaraz za jakieś ciasto ze śliwkami. Jeszcze nie wiem jakie, ale zaraz coś wymyślę. Lece zatem, do miłego:)))

poniedziałek, 1 lutego 2010

Naszyjnik i...but

W miniony weekend żegnaliśmy(hucznie, a co!) kuzynkę wyjeżdżającą w "świat". Z tej okazji postanowiliśmy ją czymś obdarować . Wypatrzyłam kiedyś naszyjnik zrobiony na szydełku u Zdzida  http://tojazdzid.blog.onet.pl/b-Korale-b-koraliki,2,ID128044810,n   i postanowiłam zrobić taki wg Jej pomysłu. No bo przecież skoro zrobiłam kilka śnieżynek to co korali nie zrobie???Przecież robić już umiem:DDD no i o dziwo udało się!!! Z efektu jestem zadowolona i chyba zrobię podobny dla siebie...:) W Belgii, dokąd Kasia wyjeżdża, jest pub w którym podaje się piwo w niesamowitych kuflach...A ponieważ kufle te "znikały" właścicielom, wymyślono, iż przy zamówieniu należy dać w zastaw buta:) Dlatego obdarowaliśmy Kasie"cudownej" urody różowym kozaczkiem (hehe) tak na wszelki wypadek by się jej kiedyś nie zapomniało i nie wyszła boso (bo o wynoszenie kufli Ją akurat bym nie podejżewała:D)

Uszyłam zatem do bucika opakowanie z adekwatnym napisem:

Obdarowana wydawała się zachwycona, a my bawiliśmy się świetnie:)