środa, 9 października 2013

kuchnia

Znacie ten ból?Utyracie się jak dzikie osły a efekty słabe? Ja własnie tak miałam ostatnio: wymiana kuchennego okna oraz łazienkowego równała się porządkom jak przy remoncie generalnym. Zwłaszcza kuchnia zasyfiona, bo pył wdarł się wszędzie, czyli i do szafek kuchennych i do salonu, jako że brak drzwi oddzielających oba pomieszczenia. Nasprzątałam sie bardzo, a zmian właściwie nie widać...:))) Na koniec złapałam -chyba nastrojona optymistycznie przez słońce-  zielone zasłonki i dopiero potem spojżałam, że mam mocno wiosenną kuchnię tej jesieni :) .Nie miałam juz ochoty na jakiekolwiek ruchy więc tak na razie zostało. Działo sie to niedawno i dojrzewam pomału jednak do zmiany na coś bardziej jesiennego, gdy tymczsem historia właściwie powtórzyła się...Znowu nastrojona przez słońce ruszyłam przedwczoraj do ogrodu grabić liście z 2 orzechów. Kto miał do czynienia z tymi drzewami, wie ile liści produkuja.... Poświęciłam 1,5h ostrego tyrania popołudniem na zamiecenie podjazdu, ścieżek, trawnika. I wiecie co? Rano wychodzę i ręce mi opadły: widok niemal identyczny z tym zanim zaczełam grabic....Rzuciłam tylko kilka bluzgów pod nosem o złotej jesieni i przypomniałam sobie za co tej cholery najbardziej nie lubie. :) Jak czytam na blogach jaka wspaniała i romantyczna jest jesień to ja pałam niezrozumieniem i czekam na wiosnę!
P.s. zbieram chętnych do grabienia ogrodu:)






4 komentarze:

scrapkowa maniaczka - Dorota 71 pisze...

Hahaha,, ta kura na parapecie i zielone firanki faktycznie bardziej wiosnę przypominają. A o grabieniu nie mów. U mnie rośnie przeogromny dławisz. Wiesz ile ja mam liści? Ale na razie nie ruszam poczekam aż wszystkie zlecą, bo praca głupiego lubi i pewnie codziennie robiłabym to samo. :)
U nas też piękne słoneczko.

IVONNA pisze...

Fajna ta Twoja wiosenna kuchnia :) Nie pamiętam czy Ci już kiedyś pisałam, ale to dzięki Tobie w mojej kuchni wisi taki kurzołapacz ;) jak u Ciebie nad kuchenką. Zawsze zazdrościłam wspaniałych kuchennych zielników, aż pewnego razu w Twojej kuchni zobaczyłam to cudo idealnie pasujące u mnie. I chyba w ostatnim momencie go kupiłam, bo od jakiegoś czasu nie ma ich już w ofercie.
A jeżeli może Cię to pocieszyć u mnie w ogrodzie rosną trzy orzechy, i na dokładkę jeszcze jednego połowa od sąsiada zrzuca liści do mnie.
Pozdrawiam serdecznie:)

JolaK pisze...

Mam tylko jednego orzecha, ale wiem jak ciągle potrafi "naśmiecić":)

lambi pisze...

Asiu, kocham Cię za te teksty:))) Ja tej cholery też nie lubię za zaśmiecanie, wiatr we włosach i za to, że po niej jest jeszcze gorzej...zimy też nie lubię.
Buziaki, pięknie u Ciebie!