czwartek, 20 listopada 2008

Krzesła

Dostałam 2 takie krzesła.
Jak widać wymagały renowacji, zwłaszcza siedzisko. Odnowiłam jak umiałam; jestem całkowitym "lajkonikiem" :) w tej dziedzinie, ale wydaje mi się, że nie wyszło źle.
Sąsiedzi mieli chyba niezły ubaw jak mnie widzieli na tarasie w masce zrobionej ze zwiniętych ręczników, by nie wdychać oparów:)


Narazie krzesła wylądowały w piwnicy, bo mimo iż już ponad tydzień wietrzyły się na tarasie, ciągle czuje smród chemii. Muszą więc poczekać nim staną w przedpokoju albo aż minie mi wrażliwość na zapachy, albo aż wywietrzeją

10 komentarzy:

Unknown pisze...

Bardzo ładnie wyszło Ci to krzesełko!Ja skradam się, obchodzę na około śmietnik bo ktoś wyrzucił tam 3 stare krzesła. Nie wiem czy się za nie zabrać...w końcu instynkt zwycięży. Mam też osobistą prośbę. Przy okazji oglądania Twojego bloga "od końca" w poście o tytule Hortensje w tle dostrzegłam szafę z zegarem. Czy mogłabyś pokazać jej zdjęcie. Wydaje mi się na 80%że mam identyczną. :)

Asia pisze...

O rany, ja bym te krzesła od razu zabrała:) Niestety mieszkam przy nowym osiedlu i nikt tu takich cudów nie wyrzuca.
Szafe ofoce i wrzuce jutro albo pojutrze.
Pozdrawiam

Ita pisze...

Bardzo ładna metamorfoza,zawsze byłam i jestem zdania że nie wolno wyrzucać drewnianych mebli ! Nigdy nie wiadomo do czego może się przydać , jeżeli nie całość to chociaż ich część.
P.S. Też jestem ciekawa szafy.

Sara pisze...

Wyszły Ci lekkie i delikatne, prawie wtopiły się w tło, ale mi zawsze szkoda starych krzeseł i ich specyficznego wyglądu... inna sprawa, że mieszkać wśród nich byłoby trochę przytłaczająco. Jak mawia mój przyjaciel - a ja jeszcze nie dorosłam do tego, by się tak w 100% podpisać pod jego zdaniem - zawsze jest dobrze, że się stare przedmioty jeszcze przydają i tworzą taki drugi obieg.
Super że te Twoje nie wylądowały na śmietniku.

festoon pisze...

A pani to w ciąży jest i miała się oszczędzać,a nie opary wdychać-że się stanę gderliwą ciotką i porządku popilnuję.
I bardzo ładnie wyszło:),a i słowo "lajkonik" mnie ubawiło,bo nie znałam.Ostatnio u Królewny "pierdyliard"odkryłam,no uczę się mowy ojczystej proszę ja was;)

joanna pisze...

Oj Asiu miła słuchaj się festoon, bo ma rację...
Krzesła trafiły w dobre ręce :))
(a co to za farba, że tak długo truje?)

Asia pisze...

Ciesze się, że się podoba:)
Joanno to lakierobejca; śmierdzi mi okrutnie. Ale to pewnie przez ciążę, bo gdy dokupilismy drzwi do regałów bibliotecznych ponad miesiąc czułam smród nowości i nikt inny nie czuł.
Echhh starałam się bardzo by przy robocie tych oparów jednak nie wdychać: puszka daleko, pedzel tez jak najbardziej od siebie, zwoje tkaniny na twarzy...Ale robiłam je jeszcze przed L4, teraz sie jednak oszczedzam bardziej (tak gwoli wytłumaczenia..choć jednak wyrzuty mną targają...)
Pozdrawiam Was serdecznie

Unknown pisze...

W domu we Wrocławiu tez mam jedno krzesło prosto ze śmietnika przytachane przez tatę,oczywiście potraktowane już białą farba,pełni rolę kwietnika :) Inne krzesełko kupiłam od miejscowego pijaczynki,teraz czeka na odnowę,tylko kiedy ona nastąpi...Szkoda,ze nie mam tutaj ich zdjęć.Cóż,będę sie chwalić jak już wrócę do Wrocławia.
A Twoje krzesełko Asiu prezentuje się bardzo ładnie,i jeżeli nie będzie służyć użytkowo,to na pewno dekoracyjnie!
Pozdrawiam

szewczykana pisze...

pięknie wyszły... mam podobne, pomalowane przez poprzednich właścicieli na brązowo... ale też będą białe :)

Alicja pisze...

Witaj Asiu:)
Krzesła odmieniłaś przepięknie. Moje gratulacje. Widzę, że tworzymy klub osób lubiących białą farbę:)
Pozdrawiam Cię ciepło,
Alicja