



W komentarzach do ostatniego posta na blogu Llooki okazało się, że sporo z nas blogowiczek jest w wieku Chrystusowym:) I tak się zastanawiam: ile lat macie dziewczyny? Czyżby wysyp 30tek wśród nas? Jeśli nie macie nic przeciwko napiszcie w komentarzach do posta ile macie wiosen na karku. :)
Jedziemy zaraz z Misiem na wieś do dziadków poodychać czystym powietrzem i pozachwycać się zielenią ogrodu Rodziców. Może jakieś grilowanie...?
A dla Was moja tapeta ulubiona, ktoś mi ją przesłał, więc źródła nie potrafie podać.
K. znowu wyjechał na 2 dni a dziecie kolejny raz jest wyjątkowo grzeczne pod nieobecność taty...Tylko je i śpi. Korzystając z tego nadrabiam zaległości internetowe oraz skończyłam robić tablicę do kącika komputerowego, którą zaczęłam pod koniec ciązy. Jedyne co kupiłam to listwa przysufitowa styropianowa; resztę czyli gąbke, farbę, tasiemke, płótno, guziki miałam w domu. Obawiałam się przycinania listwy pod kątem 45stop. tym bardziej, że robiłam to"na tzw oko", ale nie było tak źle i po raz kolejny potwierdza się, że oko mam dobre:)
Gdy dawniej widywałam panie na spacerach z wózkami, myślałam sobie "co za nuda, ileż tak można chodzić, zamęcze się na śmierć...!!!"Po kilku dniach w szpitalu, potem w domu, niemal na skrzydłach biegłam na pierwsze spacery:) Spacer był upragniony jak najbardziej wyszukana rozrywka:)))
Nosimy sie też w chuście, choć wyjątkowo: wówczas tylko gdy Michał ma trudności z zaśnięciem. Ten model jednak bardzo obciąża mój kręgosłup, gdy Syn podrośnie troszkę będe musiała pomyśleć nad wygodniejszym.Znaczną część czasu wolnego spędzam w kuchni: jeszcze chyba nigdy "pichcenie" nie sprawiało i tyle przyjemności. Zaczęło się od Wielkiego Głoda po porodzie, jadłam za dwóch. Moja ochota na wszystko, a zwłaszcza na to co zakazane przy karmieniu piersią:), zaczęła przekładać się na to co gotuję. I tak zaczęłam piec sama chleb-jeszcze nie doszłam do chlebów na zakwasie, ale to pewnie niebawem:)-ciasta, ciasteczka, bułeczki, pierożki, kopytka, leniwe...Generalnie mączne króluje:))
Ogród leży odłogiem...Chwasty panoszą się gdzie chcą, mąż trochę ogarnia ten chaos kosiarką, jednak między kwiatki nie wjedzie...Muszę szybko wkroczyć do akcji...Jak Michał pozwoli:) Tymczasem przyniosłam sobie kawałek ogródka do domu; pachnie pięknie i chwastów nie widać:)
Podczas spaceru udało mi się kupić moją ulubioną fuksję: kwiaty na tarasie już zagościły ale też wymagają uporządkowania..Kiedy ja to wszystko zrobie???