sobota, 22 grudnia 2012

Foremki

Zobaczyłam metalowe zawieszki choinkowe w Ikei i chodziły za mną nie dając spokoju...aż pomysł nagle sam wykiełkował i zrobiłam sobie zawieszki z foremek do ciasteczek
Będę musiała uzupełnić swoje zapasy foremkowe przy okazji:)
Dom właściwie gotowy na Święta, zatem kilka migawek jeszcze (niestety szaro i buro za oknem zatem zdjęcia kiepściutkie bardzo...)
To na pewno ostatni post przed Świętami zatem życzę moim Czytelnikom zdrowia, spełnienia marzeń i magicznego Bożego Narodzenia!!!
Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się ciepło


czwartek, 13 grudnia 2012

wianki

Znalazłam w swojej czarodziejskiej piwnicy 2 podkłady do wianków i postanowiłam je zaaranżować. Pierwszy to podkład owinięty sznurkiem + serduszka zrobione jakiś czas temu z masy plastycznej, które kiedyś już tu pokazywałam. Całość pracy ok 1h.
Do drugiego wykorzystałam resztki swetra, z którego uszyłam poduszki a została mi akurat część ramion z otworem na głowę. Idealna na  oplecenie wianka i zszycie:). Czas pracy 10minut:)
Przy okazji -skoro temat wianków, to przypominam kolekcję wianków w domu. Ten jest moim ulubionym, z liści topoli białej:
Ten zeszłoroczny zrobiłam z pędów winorośli:
A ten mięciutki, też już troszkę czasu ma i był prezentowany, z płatków higienicznych

wtorek, 11 grudnia 2012

Kalendarz adwentowy

W tym roku zupełnie nie miałam pomysłu na kalendarz. Wpadłam na niego w ostatniej chwili bo już 1go grudnia i od razu przystąpiłam do pracy: rożki ze starej książki oraz cyferki znalezione tu: http://twojediy.blogspot.com/  Proste, dość szybkie wykonanie i ładne.
 Drzewko na półpiętrze nabrało zimowo - odświętnego charakteru. W styczniu udało mi się kupić w supermarkecie delikatne bombki z piórkami w środku za 4 zł paczka. Żal mi było, ze trzeba będzie czekać z zawieszeniem prawie rok, potem zdążyłam o nich zupełnie zapomnieć, by teraz z wielką radością ponownie je odkryć, tym razem w swojej piwnicy:
 I tak oto znowu rok przeleciał nie wiadomo kiedy i znowu śpiewam "coraz bliżej ŚWIĘTA..."

czwartek, 29 listopada 2012

Za co lubię jesień?

Głównie za wieczory przy kominku...Nie ma lepszego telewizora:)

piątek, 16 listopada 2012

Motyle

Jak tylko zobaczyłam ten plakat w Ikei wiedziałam, że muszę go mieć. Jest cudny! No i kupiłam.... A potem zaczęłam dopiero myśleć gdzie by go tu wpasować:)...No i znalazłam miejsce wraz ze znalezieniem biurka. Biurko zastąpiło okrągły stół, który bardzo mi się tu podobał ale ze względów zawodowych potrzebne było nam  miejsce gdzie można by kogoś "na szybko" przyjąć. Zatem stół wywędrował na piętro i na razie przy nim szyję, a biurko i plakat z motylami rozgościły się na dole i teraz wygląda tak:
Brakuje jeszcze fotela bo tymczasowo zastępuje go ...krzesło. Mam nadzieję, że wkrótce znajdę jakiś ciekawy egzemplarz.
Było tak: zdj. M.Czechowicz dla MM
Miłego weekendu!

środa, 14 listopada 2012

puszkowo - nalewkowo

Przy pomocy lnu, grafik i dobrych chęci zamieniłam puszkę niemal taką:
 w taką:
Przyjemna była to praca....Widać na zdjęciach zaczęłam już piec pierniczki; część poszła do natychmiastowego 'zużycia':) ale większość robiłam jednak z myślą o zawieszeniu na choince. Wolałam się zabrać za to wcześniej, gdyby potem coś mi wypadło. I juz kolejna porcja ciasta piernikowego zrobiona dojżewa.. 
 A jak już miałam len w rękach to na szybko oprawiłam stylizowane na stare karty z Ikei, które bardzo lubie:
 Jakoś w tym roku zapas spirytusu na nalewki przerósł moje zwykłe zużycie -nie żebym się nie cieszyła- i po nalewkach wiśniowych oraz malinowych nastawiłam cytrynową. Jest pyszna, naprawdę polecam!
Przepis z Werandy Country:
LIMONCELLO:
*litr spirytusu
*6 szklanek wody
*600 gram cukru
*7 cytryn
Cytryny wyszorować, spażyć, obrać cieniutko tak by nie została na skróce biała część. Zalać skórki spirytusem, odstawic na 7dni w ciemne miejsce
Zagotowac syrop z  soku z cytryn, wody i cukru, ostudzić, zmieszać ze spirytusem, odstawić na dobę. Przefilrować przez gazę i rozlać do butelek. Im dłużej stoi tym lepsza

środa, 17 października 2012

wtorek, 16 października 2012

Dynie

Jesień nadeszła, nawet nie wiem kiedy...ciągle zmagam się z codziennymi obowiązkami, dziećmi, własnym zmęczeniem. Padam na twarz,. W domu sporo zmian zaszło oczekiwanych i nie, ale czasu brak na obfotografowywanie wnętrz i pisanie postów...Bardzo na serio rozważam zamknięcie bloga. Czasu mi brak, sił mi brak, chęci mi się kończą...Często zasypiam sama usypiając dzieci i może nie byłoby tak źle, gdyby dawały mi w nocy pospać...ale nie dają...a to katar, a to kaszel (no tak jesień), albo jedno i drugie u jednego i drugiego, albo zęby idą, albo coś się śni, albo "mamo siku", itd, itp...Właśnie uświadomiłam sobie że, dokładnie 4lata temu zaczęłam prowadzić tego bloga....echh jak ten czas pomyka...
Siłą woli próbuje jeszcze pisać i pocieszam się, że zima idzie i mniej pracy w związku z tym w ogrodzie, więc może i blog ożyje...
W domu rozpanoszyły mi się pięknie dynie ozdobne z własnego ogrodu-może uda mi się w końcu coś tu pokazać, a tymczasem chciałam Wam donieść o fantastycznej wrocławskiej imprezie, która odbyła się w tym roku 14 października, a chodzi o Festiwal Dyni. Byliśmy pierwszy raz i było naprawdę świetnie; impreza w pięknym otoczeniu Ogrodu Botanicznego, poza rzeźbami dyniowymi, które stanowią główną atrakcję były także konkursy na najcięższą dynie, (416kg lub 419kg nie pamiętam dokładnie ile ważyła najcięższa), konkursy dla dzieci na rzeźby, sporo wystawców z przetworami dyniowymi, dekoracjami. Szkoda tylko ze impreza trwa jedynie jeden dzień. A oglądających naprawdę masa! Kilka migawek:
 Stoisko, które urzekło mnie zupełnie: te "różyczki" w koszu to wyrzeźbione dynie, tu  nawet przetwory są małym dziełem sztuki. Cudne!
Niestety kolejna impreza dopiero za rok..(
Miłego wieczoru