Ech syndrom wicia gniazda w pełni rozwinięty...: sypialnia prawie ukończona, trochę zmian w salonie, korytarz pomalowany, pozmieniany-do pokazania w kolejnych postach, zaczęłam pokój Michała i pokój gabinetowo-komputerowy....Ponadto w kolejce na szycie czekają pokrowce, kolejne rolety i mam tylko nadzieję, że zdążę ze wszystkim do porodu....Choć pomału chyba jednak opadam już z sił najgrubsze prace już zrobione i to w czasie zapalenia oskrzeli Michała, następnie mojego upadku ze schodów i pękniętego żebra w 7miesiącu ciąży(ból niesamowity przy kichaniu, kaszlnięciu,śmianiu się, o podnoszeniu dziecka nie wspomnę...) następnie zapaleniu płuc Michała i zarażeniu po kolei nas...To wszystko działo sie w ciągu ostatnich 6tygodniu...:) Ale prace postępowały...Czasem sama siebie podziwiam:)
Ok przechodząc do tematu. Kawałek kuchni wcześniej pokazywałam, jednak mocno znudziła mi się ściana ze stołem z ikowskimi na niej wynalazkami. Postanowiłam coś oczywiście zmienić. Tak wyglądało przed
W ruch poszła farba i pędzel: półki stare, kupiłam tylko wsporniki, wieszak zdobyczny, kilka elementów dekoracyjnych i zawisła

Okiennica z poprzedniego postu na miejscu docelowym, wymieniłam abażur z lampy obecnie nie używanej, dodałam pomoponiki 

Wczoraj przycięłam w ogrodzie lekko winorośl, by z pędów zrobić wianek
A na ścianie obok z resztek listew przypodłogowych zrobiłam malutkie półeczki.Obecnie są na nich talerze, które szczególnie mi się podobają, niestety mam tylko 2szt. No i jak tak patrze na półeczki na zdjęciach to widzę, ze mimo iż pasują do wystroju kuchni, to chyba jednak lepiej wyglądałyby w bieli...


W oknie zrezygnowałam z wiszących firanek i uszyłam takie zwykłe mocowane na drążkach na ramie. Zasłony zwykle wiszą tu inne, chwilowo piorą się jednak....:)
Efekt całości wydaje mi się całkiem przyjemny, no i oczywiście co chwile zmieniam coś na półeczkach, więc sama radość!!!
Pozdrawiam