poniedziałek, 8 marca 2010

lampa, Żwirek, choroby i inne...

Przedłużająca się zima daje się i nam we znaki; od początku stycznia walczymy z chorobami. Właśnie Michał zakończył drugie od początku roku zapalenie oskrzeli, do tego doszło jeszcze zapalenie ucha najpierw prawego, potem lewego i jeszcze jakiś wirus drobny na koniec....To wszystko w ciągu 3 tygodni. Idziemy jutro na kontrolę i o ile Misiek wydaje się być już całkowicie zdrowy dopadło mnie; po gorączce i objawach grypy został niesamowity ból gardła, już niemal nie mówię, a o jedzeniu nie wspomnę...
Zupełnie wobec powyższego nie czuję oznak wiosny i czasem ze zdziwieniem oglądam Wasze blogi i wiosenne przygotowania, myślę sobie " jaka wiosna?o co im chodzi..."ech. Ale dziś dopadła mnie chęć zmian (czyżby pierwsza jaskółka???:) Zrobiłam mały makeover prostej lampie ikowskiej, która już od dawna "chodzi" za mną, by coś z nią zrobić. Przy okazji półka również dostała ubranko
Przed:Po: W głowie mam już zupełnie inny pomysł na lampę i nie tylko, ale narazie czasu brak. Mam nadzieję, że jak wyjdziemy w końcu z chorób to czas się znajdzie.

Podczas wizyty w przychodni w kąciku zabaw dla dzieci moje dziecko zachwyciło się przytulakiem. Zdziwiło mnie to troszkę bo on zupełnie nie zwraca uwagi na misie OPRÓCZ Kubusia Puchatka oczywiście, którego kocha bardzo:D Postanowiłam po powrocie do domu uszyć mu coś podobnego, aczkolwiek pełna obaw, że praca moja pójdzie na marne i cudak pójdzie w kąt. Ale tak się nie stało!!! Dziecię zachwycone, tuli się do niego, ślini, gryzie:D i najważniejsza zabawa: "jak wyciągnąć nitki z pompona..." Nie pamiętam czy to Żwirek czy Muchomorek, ale któryś z nich miał to mianowicie być:) Na zdjęciu już po kilkudniowej eksploatacji a więc wymiętoszony, ale co tam, pokazuje:)W temacie robótek ręcznych: spodobały mi się wzory szali estońskich, zbierałam się do spróbowania długo, bijąc się z myślami, że to za trudne. Jak zaczęłam to okazało się, że noooo bez przesady!!! Najgorzej oczywiście zacząć, potem już z górki. No i robię. Powoli to idzie bo jedynie wieczorem gdy już dziecko śpi i pod warunkiem, że mam siłę jeszcze druty w ręce wziąść. Mam nadzieję, że gotowy będzie wcześniej niż na wiosnę 2011.... Narazie wygląda jeszcze jak zwłoki ale po blokowaniu będzie suuuper:) W tzw międzyczasie czytam jeszcze Kingi Choszcz "Moja Afryka" -polecam z całego serca! Zaczynasz czytać i wsiąkasz...zupełnie jak przy Cejrowskim! Sięgałam po nią troszkę z rezerwą, no bo kto jeszcze oprócz ww Cejrowskiego potrafi tak barwnie opisywać swoje podróże? Kinga to potrafi. A raczej potrafiła, bo z podróży po Afryce już nie wróciła. Zmarła tam na malarię mając ledwie 33lata. I z tą świadomością od początku też się ją inaczej czyta, no bo jak uwierzyć, że tak pełnej pozytywnej energii dziewczyny nie ma już wśród nas???? Ja odbieram książkę nie jako opowieść o Afryce ale o tamtejszych ludziach. Polecam!!! I na koniec widok z okna: Fred postanowił zamaskować się i przybrać barwy otoczenia....Pomimo aury nasz sierściuch zaczyna zrzucać zimowe futro; chyba jednak ta wiosna nadchodzi....

6 komentarzy:

Alexa pisze...

Kochana; półeczka i lampeczka wyglądają cudnie! Zupełnie inny klimacik powstał. Jest przytulniej i romantyczniej :)
W przypadku przytulaczka, którego uszyłaś, potwierdziła się teoria, że najlepsze są te najprostsze zabawki, w dodatku zrobione własnoręcznie.
Twój Fred tak absolutnie perfekcyjnie się zamaskował, że gdyby nie Twój opis zdjęcia, nie dostrzegłabym go tam wcale :))
Dużo zdrówka dla Ciebie i Michałka.

Mrówka pisze...

Jest kilmatycznie:) No to super, że Miachałek już zdrowy. Na Twoje gardło polecam TYMSAL (ziołowy preperat w sprayu), naprawdę pomaga! Czytam Cię od dawna, ale dopiero teraz postanowilam zaznaczyć swoją obecność w komentarzach:)
Pozdrawiam ciepło:)
seawinds

joanna pisze...

Asieńko, jeśli Tobie już wrócily chociaż drobniutkie oznaki chęci zmian - to już WSPANIALE.
Idzie ku lepszemu :)) I tej wersji będziemy się trzymać :))

Wspaniałe pomysł na lampę, a półeczka wygląda 'jak z kompletu' - fajny materiał :)
Żwirek cudny i kochany :)) Zobaczysz, że wkrótce znajdziesz naśladowczynie (to może być kolega Tildy ;))
Szal - cudowny! Ty to masz talent!
Widok zimowego stwora jest zabawny - czego to zwierzaki nie wymyślą...
Książkę już szukam, chociaż łzy naszły mi do oczu...

Ściskam Cię serdecznie - życząc duuuużo zdrówka, wiosny i radości :))

Anonimowy pisze...

jak to możliwe, ze mając psa, masz tak czyściutko i bielutko????
pozdrawiam
m.

MG pisze...

Bardzo przepraszam, że przy pierwszej mojej bytności tutaj zapytam od razu o coś, ale z jakiej włóczki jest robiony ten szal? Zawsze mi się taka podoba, bo jest taka cienka a jednocześnie włochata i miła w dotyku, delikatna... To jest angora?
Nie muszę chyba dodawać, że zarówno blog jak i szal - piękne :)
Marta

Asia pisze...

szal zrobiony jest z Kid Mohair, do nabycia np tu: www.e-dziewiarka.pl